Zdjęcia, które przedstawię poniżej zamykają dla mnie pewien etap
dalekich obserwacji, ale jednocześnie otwierają drogę ku nowym, innym
rekordom, ale o tym w dalszej części tekstu. Zacznijmy zatem od
początku.
Wrzesień 2006 roku, to wtedy po raz pierwszy pojawiłem się na Ślęży, a
wszystko dzięki Zbyszkowi, to on zabrał mnie na wycieczkę w nieznany dla
mnie i wtedy jeszcze bardziej dziki Masyw Ślęży. W 2006 roku na szlakach
nie było jeszcze aż tylu turystów, biegaczy i rowerzystów co dzisiaj. Od
tamtej pory, przez 18 lat zdobyłem Ślężę dziesiątki razy. Bywałem na
szczycie przed pracą, po pracy, w weekendy i święta, po ciemku i za
dnia, kilkukrotnie na niej nocowałem, robiłem na niej pomiary geodezyjne
z przyjaciółmi geodetami, a którejś nocy spotkałem nawet zamaskowanych
komandosów w trakcie ćwiczeń.
Fotografowanie Babiej Góry ze Ślęży
Był już taki moment, w którym z wielkim przekonaniem mógłbym powiedzieć,
że z Ślęży zobaczyłem już wszystko, niekonieczne najlepiej, bo
zawsze można trafić na lepszą widzialność, jednakże wszystko co jest do
zobaczenia ze Ślęży mogłem już zaobserwować. Przyszedł jednak czas w
dalekich obserwacjach, że zaczęliśmy zauważać na zdjęciach coś, co
nazwaliśmy niezbyt fachowo "podniesieniem horyzontu". W rzeczywistości to
nie horyzont się podnosił (choć w zasadzie on troszkę też), a obiekty zza
niego, które zazwyczaj zasłaniał. Pierwszym przyczynkiem do szerszej
dyskusji w środowisku nad tym zjawiskiem spowodowanym większym niż
zazwyczaj ugięciem światła w atmosferze były obserwacje szczytu Dumbiera w
Niżnych Tatrach z Pradziada w Jesionikach, miało to miejsce w 2011 roku
(
link). Od tamtego czasu systematycznie przybywało zdjęć i doniesień o
"podniesieniach horyzontu" w czasie inwersji termicznych, a w międzyczasie
pojawiły się nowe narzędzia do symulacji terenowych daleko położonych
obiektów.
Nie wiem dokładnie kiedy to było, ale już dosyć dawno uświadomiłem sobie,
że ze Ślęży może być widoczne Skrzyczne w Beskidzie Śląskim. Maszty
nadające sygnał telewizyjny na Skrzycznem i na Ślęży są w stałym
kontakcie, a miejsca lokalizacji tych nadajników nie były przypadkowe. Co
prawda fale w pasmie radiowych uginają się mocniej niż fale w paśmie
światła widzialnego, przez co mają większy zasięg, jednak symulacje
terenowe pokazywały jasno, jak niewiele "podniesienia horyzontu" potrzeba
by zaobserwować Skrzyczne ze Ślęży. Większą przeszkodą będzie pogoda. By
trafić zimą w czasie inwersji termicznej na brak wilgoci aż do gruntu
trzeba mieć niesłychane szczęście. Oczywiście o zobaczeniu Babiej Góry nawet
nie marzyłem, bo to wydawało się być poza zasięgiem.
19 grudnia 2023 r., widok z wieży widokowej na Ślęży tuż przed świtem
Oczywiście żeby cokolwiek się udało trzeba było próbować, zatem bywałem od
czasu do czasu przed świtem na Ślęży, przeważnie zimową porą, ale wszystkie próby były
bezowocne. Na początku 2020 roku sprawa obserwacji Beskidu Śląskiego ze
Ślęży nabrała nieco realniejszej postaci. Z Kalenicy w Górach Sowich
zostały zaobserwowane Klimczok i Skrzyczne (
link) w czasie wyjątkowo niskiej inwersji termicznej. Właśnie ta obserwacja
ożywiła moje nadzieje na to co udało się dokonać dopiero 19 grudnia 2023
r.
Wracając już do teraźniejszości. Powoli zachodzi słońce, jest 18.12.2023
r., razem ze Zbyszkiem fotografujemy wyłaniającego się zza horyzontu
Pradziada siedząc na jednej ze skałek na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i
coś nam nie pasuje. Przez wizjer aparatu i na zdjęciach widać jak bardzo
obraz Pradziada podniósł się względem tego co sugerowała wcześniej
symulacja terenowa, to oznacza że refrakcja jest znacznie wyższa niż
zwykle, a światło przechodząc przez atmosferę ugina się mocniej. Biorąc
powyższe pod uwagę, korzystną prognozę pogody na następny dzień (powietrze
miało być suche przy gruncie) i fakt, że ze Ślęży wschód słońca będzie
niemal za Beskidem Ślaskim postanowiliśmy, że zerwiemy się przed porankiem
19.12.203 r. na Ślężę. Pomysł szalony, ale z minuty na minutę byłem coraz
bardziej przekonany, że to się jednak może udać. Jeśli nie jutro rano to
kiedy ? Jak wiadomo, kto nie ryzykuje, ten nie pije sampana.
Fotografowanie z wietrznej wieży widokowej na Ślęży
Wstaję wcześnie, szybka kawa, śniadanie i jadę do Zbyszka - szaleństwo. W
końcu za kilka godzin będzie poniedziałkowy poranek, a to oznacza, że będzie
trzeba iść do pracy, ale to potem. Teraz trzeba pojechać na Przełęcz Tąpadła
i wejść na Ślężę, cały czas czuję, że szalony plan się uda, a 19 grudnia
zapamiętam na długo. Na wieży widokowej melduję się przed Zbyszkiem, ale to
bez znaczenia, jestem grubiej ubrany i dzięki temu mogę wytrzymać dłużej na
wietrze, który na Ślęży zawsze był problemem. Powoli świta, a my będąc na
dwunastometrowej wieży już widzimy, że szalony plan się powiódł, widać
wyraźnie Beskid Śląski gołym okiem, a za kilka chwil na horyzoncie pojawia
się również Babia Góra, którą będziemy mogli długo podziwiać w całej krasie,
a to prawie 250 kilometrów !
Na pierwszym palnie Wzgórza Strzelińskie, w tle Masyw Babiej Góry, ogniskowa
300 mm
Masyw Babiej Góry i Beskid Śląski widziane ze Ślęży, ogniskowa 300 mm
Beskid Śląski widziany ze Ślęży, ogniskowa 300 mm
Panorama Góry Św. Anny, Babiej Góry i Beskidu Śląskiego, ogniskowa 100 mm
Góry Opawskie, w tle dwa szczyty Beskidu Morawsko-Śląskiego, ogniskowa 300 mm
Góry Opawskie i Jesioniki widziane ze Ślęży
Masyw Śnieżnika i Góry Orlickie widziane ze Ślęży
Góry Wałbrzyskie, Karkonosze, Góry Izerskie i Kaczawskie widziane ze Ślęży
Niezwykła przejrzystość powietrza, oraz przygruntowa inwersja temperatury
sprawiły, że na horyzoncie można było obejrzeć coś, co nie jest zwykle ze
Ślęży widoczne. Takie okoliczności fotografowania mają jednak swoją cenę. W
większości przypadków obserwacji w takich warunkach atmosferycznych mamy do
czynienia z nieostrymi zdjęciami. Atmosfera nie jest stabilna, a światło
rozchodzi się inaczej niż zwykle przez bardzo niejednorodne warstwy powietrza, przez co zdjęcia po zrobieniu są w rożnym stopniu (od tylko nieco
nieostrych po wręcz zamazane) pozbawione oczekiwanej ostrości. Dlatego warto
fotografować "na zapas", nigdy nie wiadomo, które ze zdjęć będzie najlepsze.
Góra Św. Anny widziana ze Ślęży, ogniskowa 300 mm
Babia Góra widziana ze Ślęży, fot. Zbigniew Kasprzak
Babia Góra i fragment Beskidu Śląskiego widziane ze Ślęży, fot. Zbigniew
Kasprzak
Wzgórza Strzelińskie, w tle Babia Góra i Beskid Śląski
Beskid Śląski widziany ze Ślęży
Beskid Śląski widziany ze Ślęży
Wieża widokowa na Ślęży, wysokości 12 m
Analizując powyższe zdjęcia trzeba zauważyć, że mamy tu do czynienia z
obserwacjami aż trzech pasm Beskidów: Beskidu Morawsko-Śląskiego, Beskidu
Śląskiego i Beskidu Żywieckiego, przy czym dwie z tych obserwacji wyraźnie
przekraczają dystans ponad 200 km, a trzecia obserwacja zbliża się do tej
wartość.
Aby nie było jakichkolwiek wątpliwości co do prezentowanych obserwacji
przeprowadzono dwutorowe rozpoznanie widocznych szczytów. Ja, jako autor zdjęć
i daleki obserwator z kilkunastoletnim stażem przeprowadziłem rozpoznanie w
oparciu o symulacje terenowe korzystając głownie z serwisu www.udeuschle.de,
natomiast dr hab. Krzysztof Strasburger, który tematem dalekich obserwacji
zajmuje się również od kilkunastu lat przeprowadził obliczenia matematyczne
pozycji widocznych na zdjęciach szczytów, w oparciu o warunki atmosferyczne
jakie panowały 19.12.2023 r.
Podstawą przeprowadzonych wyliczeń matematycznych jest wiedza o termice
atmosfery, a ta pochodzi z jej sondowań. Najbliższe tego typu badania
atmosfery przeprowadza się dwa razy dziennie we Wrocławiu, dlatego też
zaprezentowano je na poniższych wykresach:
Stan atmosfery we Wrocławiu w dniu obserwacji (19.12.2023 r.) i w czasie
standardowego letniego dnia z dobrą widzialnością (25.07.2022 r.), opracował
dr hab. Krzysztof Strasburger
Powyższe wykresy obrazują warunki termiczne jakie panowały w przyziemnej warstwie atmosfery we Wrocławiu w dniu obserwacji (po prawej), oraz porównawczo
warunki typowego, letniego dnia z dobrą widzialnością, gdzie można wykonać
obserwację powyżej 150 km. Na wykresie z 19.12.2023 r. widać wyraźnie, że w
przygruntowej warstwie powietrza (około 150-350 m n.p.m.) następuje szybki
wzrost temperatury wraz z wysokością, a to powoduje, że współczynnik refrakcji (miara ugięcia światła podczas jego rozchodzenia się w atmosferze, powiązana z pionowym gradientem współczynnika załamania światła) wzrasta do bardzo dużych wartości. W lecie
gdy sytuacja jest typowa, temperatura maleje wraz z wysokością, co powoduje,
że współczynnik refrakcji przy gruncie jest niski, a światło nie załamuje się
w przy gruncie mocno.
Dochodzimy zatem do momentu, w którym należy wyjaśnić dlaczego aby zobaczyć
Babią Górę lub Beskid Śląski ze Ślęży potrzebne jest większe niż zazwyczaj
ugięcie światła (refrakcja) w przygruntowej atmosferze. Na drodze światła,
które odbite od Beskidów mogło by trafić do obserwatora umiejscowionego na
szczycie Ślęży znajduje się przeszkoda terenowa w postaci Płaskowyżu
Głubczyckiego.
Maksymalne zasięgi widoczności ze szczytu Ślęży i szczytu Babiej Góry w
normalnych warunkach refrakcji wg heywhatsthat.com
Maksymalne zasięgi widoczności ze szczytu Ślęży i szczytu Skrzycznego w
normalnych warunkach refrakcji wg heywhatsthat.com
Czerwone pola widoczności ze Ślęży, Skrzycznego i Babiej Góry w normalnych
warunkach refrakcji wg heywhatsthat.com
Na powyższych symulacjach widać wyraźnie, że maksymalny zasięg widoczności
dla obserwatora umiejscowionego na szczycie Ślęży, patrzącego w stronę
Beskidów leży na północnym skraju Płaskowyżu Głubczyckiego w rejonie
pomiędzy Nysą a Głogówkiem. Natomiast maksymalny zasięg widoczności dla
obserwatora umiejscowionego w Beskidach przypada na obszar w okolicy
Prudnika i Głogówka. Zatem najogólniej rzecz ujmując Płaskowyż Głubczycki
zasłania widok ze Ślęży i vice versa. Jednak w dniu obserwacji światło
uginało się w przyziemnej warstwie atmosfery nieco inaczej - mocniej niż
zwykle.
Ugięcie światła w atmosferze w dniu obserwacji pomiędzy Ślężą a Babią Górą
wg wyliczeń dr hab. Krzysztofa Strasburgera
Podsumowując: warunki termiczne, gdy temperatura przy gruncie szybko rośnie
wraz z wysokością (inwersja termiczna), powodują, że światło ugina się
bardziej niż zwykle, dzięki czemu pewne przeszkody terenowe nie są już
przeszkodami. Jest jednak pewien problem, trzeba trafić na takie warunki i
być w odpowiednim czasie i miejscu.
Kończąc wrócę do myśli zawartej na początku niniejszej publikacji.
Obserwacje Masywu Babiej Góry i Beskidu Ślaskiego ze Ślęży zamykają dla mnie pewien rozdział dalekich
obserwacji. Obserwacja Masywu Babiej Góry jest aktualnie najdalszą obserwacją "z Polski do Polski" i
jedną z najdalszych jakie udało się z Polski zrobić, obserwacja ta
udowadnia, że wiele lat starań miało sens i czasem rzeczy niemożliwe stają
się możliwe. Zamyka to pewien rozdział w moich poszukiwaniach, ale też
otwiera zupełnie nowy. Niniejsze obserwacje pokazują, że w drugą stronę też jest to
możliwe. Zatem kto wie? może w przyszłości doczekamy się rekordowych
obserwacji w przeciwnym kierunku z Babiej Góry, Baraniej Góry, Skrzycznego
albo Wielkiej Czantorii ? wszystkim czytelnikom życzę z całego serca takiej
obserwacji !
Na sam koniec chciałbym podziękować Krzyśkowi Strasburgerowi za długie
godziny spędzone nad symulacjami komputerowymi, które w sposób naukowy
udowadniają to co widać na fotografiach moich i Zbyszka, ale też za długie
lata współpracy w temacie dalekich obserwacji. Chciałbym też podziękować
wszystkim dalekim obserwatorom za "paliwo" jakie dostaję od Was, bez tego
paliwa wiele obserwacji nigdy nie zostałoby wykonanych - ta również.
Chciałbym podziękować również Zbyszkowi, to on zaraził mnie zamiłowaniem do
gór i cieszę się niezmiernie, że wspólnie udało nam się zobaczyć ze Ślęży
coś, czego jeszcze nikt inny nie zobaczył.
Miejsce obserwacji
Pole widzenia ze Ślęży w warunkach typowych (jasny niebieski) i w kierunku
Beskidów dnia 19.12.23 r. (ciemny niebieski)
Brawo !!! Jest to nieprawdopodobne, że cos takiego było możliwe do wykonania. Całokształt pracy Michała z Łomnicy, ta obserwacja oraz Alpy z Polski to najbardziej wybitne prace z tej branży. Gratuluje i chylę czoła.
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale warto dodać, że na to co robię ma wpływ sporo osób. Tak naprawdę gdyby nie inni dalecy obserwatorzy to pewnie tych obserwacji by nie było. Sporo osób, choć nie bezpośrednio ma w tych obserwacjach swoją cegiełkę. Pomimo, że często jesteśmy indywidualistami to grupa napędza nas do działania i tej grupie dalekich obserwatorów chciałbym dedykować to co wyżej opublikowałem.
UsuńPięknie powiedziane. Szacunek !
UsuńPozdrawiam.
Gratulacje :) Może uda się Panu niedługo zaobserwować Tatry ze Ślęży :)
OdpowiedzUsuńNawet się zastanawialiśmy, czy na jednym ze zdjęć nie ma Lodowego Szczytu, bo we właściwym miejscu "coś wystaje". Jednak wtedy powinna wystawać także Łomnica, a tej nie widać na pewno. Za to tu i tam są widoczne bardzo podobne skrawki odległych chmur. Trzeba więc zachować ostrożność w interpretacji.
UsuńNa zdjęciach z tego wschodu przesyconego karmazynami od ciepłego, wschodzącego słońca nie da się oddać emocji z tego poranka. Wszyscy którzy fotografują dalekie obserwacje dobrze wiedzą o co chodzi. Gratuluję tego fenomenalnego zerknięcia za horyzont, z Dolnego Śląska aż po skraje Orawy!
OdpowiedzUsuńsalut z dwudziestu jeden armat dla was panowie
OdpowiedzUsuńNo proszę. Nawet staruchna poczciwa Ślęża daje radę udowadniając, jaki drzemie w niej potencjał. :)
OdpowiedzUsuń