Wyłączam auto i wychodząc na wielki pusty parking gapię się w niebo. Śnieg skrzypi mi pod butami i zanim poczuję przeraźliwy chłód minie jeszcze kilkanaście sekund. W górę unosi się mój zamarznięty oddech. Ale nawet gdy czuję mróz na skórze trudno mi jest oderwać wzrok od wspaniałego czarnego nieba. Wokół żywej duszy. Znajduję się na pustym parkingu w Kletnie, ilekroć na nim jestem - a zwykle jestem po ciemku, tyle razy oglądam gwiazdy zachwycając się tą niesamowitą, głęboką czernią nieba, gwiazdami i ciszą. Ciszą tak przeraźliwą, że słyszę bicie własnego serca i marznący w powietrzu oddech. Tą niezwykłą ciszę przerywa jedynie zgrzyt zmarzniętego, sypkiego śniegu ugniatanego butami. Dziesiątki, albo nawet setki razy bywałem na wschodach słońca na różnych szczytach, swe wspinaczki po nocy zaczynałem w rożnych miejscach, ale nie znam drugiego takiego miejsca, w którym czułbym się tak jak tutaj. Ten przenikliwy i przeraźliwy jednocześnie spokój, połączony z ciemnością zawsze mnie zachwycał. Mógłbym gapić się tak w niebo do wschodu słońca, ale nie po to tu przyjechałem. Mój stary kolega Śnieżnik obiecał, że jeszcze kiedyś pokaże mi jak wyglądają Alpy i dziś zamierzał dotrzymać obietnicy. Warunki się poprawiają - co widać w prognozach, powietrze jest bardzo statyczne, ponieważ gwiazdy nie migoczą, wystarczy tylko dokonać formalności, czyli wejść na niego z aparatem fotograficznym i skierować wzrok tam gdzie wyłonią się Alpy zza horyzontu - brzmi prosto, prawda ?
Śnieżnik przed wschodem słońca
Cofnijmy się kilkanaście godzin wstecz.
Będąc na Pradziadzie fotografuję alpejski Masyw Schneeberga i zastanawiam się cały czas co z tą całą sytuacją zrobić? Wiem już, że o poranku będą jeszcze lepsze warunki do obserwacji Alp z Sudetów niż są aktualnie i wiem też, że nie mogę tego odpuścić. Po dłuższej kalkulacji czasu, możliwości i moich sił przede wszystkim postawiam pojechać na Śnieżnik, tak aby zdążyć na wschód słońca. Noce są długie, ponieważ jest kilka dni po przesileniu zimowym, mam pewien zapas czasu, wszystko się uda.
Przystanek "pod świerkiem"
Na Pradziadzie kończę fotografować naprawdę długo po zachodzie słońca. Trudno jest oderwać wzrok od południowego horyzontu choć jestem już dosyć zmęczony. Mam plan, że gdy zejdę na Videlské sedlo prześpię się w aucie. Zanim pojadę na Śnieżnik zamierzam jeszcze pojechać do domu zjeść coś ciepłego i naładować baterie w aparacie. Po drodze do auta znajduję odpowiednią miejscówkę do spania pod karłowatym świerkiem nakrytym śniegiem. Zacznijmy od tego, że jest inwersja termiczna i wcale nie ma takiego srogiego mrozu jak w dolinach - w aucie byłoby znacznie zimniej. Na górze jest powiedzmy -2, możne -3 stopnie i to w dodatku bez wiatru, a po drugie powietrze jest przeraźliwie suche, o wilgotności poniżej 10%, więc odczucie zimna jest naprawdę niewielkie. Mając pianki, rękawiczki puchowe, dodatkową bardzo ciepłą kurtkę w plecaku i folię termiczną NRC można śmiało spać w takiej "gawrze". Dzięki odespaniu części zmęczenia i zregenerowaniu sił mogłem szybciej i przede wszystkim bezpieczniej dotrzeć do domu i mieć jeszcze siłę by zaatakować Śnieżnik o poranku.
Widok w kierunku południowym ze Śnieżnika przed wschodem słońca
W Lądku Zdroju melduję się 27.12.2024 roku przed 4:00 rano, robię sobie krótką przerwę na rozprostowanie kości i ustawienie nawigacji. Po powodzi funkcjonują w tej okolicy objazdy wielu dróg, których wcześniej nie znałem, a o błądzeniu nie ma mowy, muszę precyzyjnie trzymać się wcześniej zrobionej rozpiski czasowej. Wszyscy śpią o tej porze, więc zapytać o drogę nie będzie kogo. Na szczycie Śnieżnika planuję być punkt 7:00, a mam z Kletna do zrobienia piechotą około 6,5 km trasy i 740 metrów podejścia z zładowanym sprzętem plecakiem.
Wschód słońca z wieży widokowej na Śnieżniku
Widok na Masyw Schneeberg z wieży widokowej na Śnieżniku
Południowy horyzont o poranku z wieży widokowej na Śnieżniku
Na szczycie Śnieżnika melduję się minutę po 7:00, wszystko idzie zgodnie z planem, horyzont robi się jaśniejszy, powoli świta, jest dosyć ciepło i przede wszystkim prawie bezwietrznie. Co umożliwia mi komfortowe robienie zdjęć nie tylko z gruntu, ale też z wieży widokowej. Zanim światło dotrze do zimnych dolin minie jeszcze sporo czasu. Tymczasem będąc na szczycie, 10 minut po siódmej moja kolejna - druga, obserwacja Alp z Polski staje się faktem.
Śnieg w Alpach widoczny z Polski, obraz nieco "pływa" ale to typowe dla takich warunków atmosferycznych
Na szczycie zostaję tak długo jak tyko widać Alpy. Tego widoku nie da się kupić. Trzeba wiec się nim delektować zanim zniknie. W końcu to cel chyba? każdego dalekiego obserwatora w kraju, a ja mam okazję wpisać go sobie do CV już drugi raz. Pierwszy raz gdy obserwowałem tu Alpy nie było jeszcze wieży widokowej, a dziś mogę ten widok uwiecznić również z wieży. Widok Alp z Polski to taka dosyć niezwykła sytuacja. To trochę tak jakby wybrać się do kina na premierę hollywoodzkiego hitu i okazało się, że piękna aktorka lub przystojny aktor grająca/grający rolę pierwszoplanową w tym filmie siedzi właśnie obok Ciebie na siedzeniu i się do ciebie uśmiecha. Teoretycznie jest to możliwe, ale kiedy zdarzy się naprawdę? tego nikt nie wie, a gdy już się zdarzy trzeba z tej chwili korzystać.
Śnieżnik Kłodzki - jedyne miejsce w Polsce skąd można zobaczyć Alpy
No dobrze, Alpy z Polski ponownie zdobyte, jakoś dziwnie łatwo poszło. Mój przyjaciel Śnieżnik dotrzymał obietnicy. Co tu
robić dalej? warunki się utrzymują i będą się utrzymywały jeszcze
kilkanaście godzin - to pewne, jest rewelacyjnie, o 300% lepiej niż przy
mojej pierwszej obserwacji Alp ze Śnieżnika. Może by tak spróbować
zaatakować Śnieżkę ?
Lokalizacja szczytu Klosterwappen (2076 m n.p.m.), najwyższego szczytu w masywie Rax-Schneeberg-Gruppe w Alpach Styryjsko-Dolnoaustriackich
Linia widzenia w kierunku masywu Rax-Schneeberg-Gruppe w Alpach ze Śnieżnika w Sudetach
- Symulacja www.udeuschle.de
- Mapy programu Google Eartch i Google Maps
- Mapy www.openstreetmap.org
-
Mapy
www.openstreetmap.org
- 500mm 2021/02 Alpy widziane z Polski
-
500mm Dalekie obserwacje, rekord - Alpy widziane z Pradziada
-
Dalekieobserwacje.eu
Alpy ze Śnieżnika (most wanted)
- Dalekieobserwacje.eu Schneeberg widziany z Pradziada [278 km!]
-
Roweromaniakk Schneeberg z Sudetów czyli Śnieżnik Wiedeński widziany ze Śnieżnika
Kłodzkiego !
- NationalGeographic.pl Z Polski można zobaczyć Alpy dla wielu to ogromne zaskoczenie
-
dziendobry.tvn.pl
Alpy Austriackie widoczne ze Śnieżnika w Polsce, zdjęcie wykonał
Krzysztof Strasburger
Moje gratulacje!
OdpowiedzUsuńI serio...pognałeś zaraz do Karpacza?
Artur, pierwsze co ciśnie mi się na usta to po prostu: NIESAMOWITE!
OdpowiedzUsuńNoc, śnieg, mróz, niebo, gwiazdy — skądś to znam i czytajac czuję, jakbym tam był... Świetna relacja, naprawdę. Tak to już jest, że poza samym widokiem zostaje coś więcej — wspomnienie z wyjątkowej wyprawy.
Co do samego Schneeberga... Widziałem go już nie raz w waszych relacjach — Krzyśka, Roberta i Twoich. Zawsze się tym ekscytowałem i zawsze Wam kibicowałem. Ale ten widok... on mnie po prostu rozbroił.
Schneeberg wygląda niesamowicie — i to tak po prostu. Chociaż wiem, że „po prostu” wcale nie było: wyprawa, przygotowania, logistyka... Ile lat trzeba chodzić za takim widokiem? (pytanie retoryczne 😉)
I tutaj nasuwa mi się konkluzja … każdy z nas ma swoje wyprawy i każdy ma gdzieś na horyzoncie swojego Schneeberga do wypatrzenia...
Pozdrawiam i życzę powodzenia na Śnieżce.
Miło czyta się taki komentarz. Prawda jest taka, że spędziłem bardzo dużo czasu poświęcając się tej pasji i zawsze starałem się też pchnąć kogoś nowego w tym kierunku - zachęcić innych by poczuli przygodę zwaną "dalekie obserwacje". Ale w ostatnim czasie z wielu przyczyn postanowiłem trochę się wycofać - wyluzować. Co mi się uda zaobserwować to się uda. A jeśli nie to spróbuje kiedy indziej. Staram bardziej delektować się chwilą niż gonić za kolejnym rekordem.
OdpowiedzUsuńW przypadku tej obserwacji i wcześniejszej - Alp z Pradziada, jechałem totalnie na luzie. Jest to trochę dziwne, ale wyjeżdżając z domu po prostu wiedziałem że Alpy zobaczę, a będąc na półmetku trasy gdzieś koło Švýcárni już byłem tego pewien. Może już naoglądałem się w życiu tyle tych inwersji, że wiedziałem co robię, a może to zwykły przypadek? jakkolwiek udało się. Wszystkie te kalkulacje czasu, swoich możliwości fizycznych i logistyka... to przychodzi samo z czasem. A co do stwierdzenia, że Schneeberg wygląda ot "tak po prostu". Zgadzam się, ale to może jest właśnie ewolucja dalekich obserwacji? coś co kiedyś było legendą dziś staje się po prostu faktem oczywistym.