Swoje pierwsze dalekie obserwacje Karkonoszy z Wielkopolski wykonałem nieco ponad 10 lat temu. Pamiętam, że z w maju 2013 roku z dużą satysfakcją przywiozłem na zdjęciach Śnieżkę z okolic Kępna upolowaną ze 159 kilometrów (link do obserwacji), choć nie była to pierwsza udokumentowana daleka obserwacja Karkonoszy z Wielkopolski w historii. Radości było co nie miara, dystans też był bardzo imponujący. W kolejnych latach starałem się dokładać do tej dalekiej obserwacji następne, wykonane z Wielkopolski, co w efekcie dało całkiem pokaźną kolekcję zdjęć Sudetów z powiatów: wolsztyńskiego, ostrzeszowskiego, kępińskiego, rawickiego, leszczyńskiego i z samego Leszna. Na prezentowanej miejscówce w Drzymałowie też bywałem kilkukrotnie. Najpierw na rozpoznanie terenowe, potem wiele razy próbowałem uchwycić z niej upragnioną Śnieżkę, ale bezskutecznie.
Po kilku nieudanych próbach stwierdziłem, że miejsce to jest jednak za nisko i być może, wykonywane przez mnie symulacje terenowe z okolicy Rakoniewic obarczone są zbyt dużym błędem. Ponadto zobaczyć dalszy horyzont pomiędzy kępami drzew i domów było nie lada wyzwaniem. Podsumowując nigdy w życiu bym się nie spodziewał, że z okolic Rakoniewic kiedykolwiek da się zobaczyć choć skrawek Karkonoszy.
To jednak zmieniło się po 10 latach. 8.10.2023 roku wdzierająca się do Polski z północy fala czystego i chłodnego powietrza skłoniła mnie do pojechania w teren. Celem była wieża widokowa w Siekowie, z której można zobaczyć niewielki skrawek Karkonoszy, chciałem poprawić swoją wcześniejszą obserwację z tego miejsca (link) i tak się stało. Jednak do zachodu słońca zostało mi jeszcze pół godziny i stwierdziłem, że skoro widok z Siekowa jest tak dobry, to możne jednak spróbuję odwiedzić ponownie okolice Rakoniewic, w bliskiej okolicy i tak nie ma innego miejsca gdzie obserwacja Karkonoszy byłaby możliwa.
Na miejscu, czyli w okolicy opuszczonego cmentarza ewangelickiego byłem już nieco po zachodzie słońca, ale to nie szkodzi. Jeśli horyzont pozbawiony jest chmur to jeszcze pół godziny po nim da się bez problemu fotografować ze statywu. Zaczęły się nerwowe poszukiwania dziury w kępach drzew zanim zrobi się ciemno. Robię 10 kroków, a potem zdjęcie - nic nie widać więc wykonuję kojne 10 kroków i kolejne zdjęcie, i tak kilkanaście razy, tu nawet 2 metry w prawo lub lewo mogą mieć znaczenie. W przerwach pomiędzy drzewami oddalonymi o kilometr ukazuje się dalszy horyzont z coraz to nowszą perspektywą pierwszego planu. Przeszedłem wyznaczony symulacją obszar i nic. Wracam powtarzając tą samą czynność. 10 kroków i zdjęcie. W końcu jest, mam ją! Na dalszym planie, zza drzew ukazuje się niewielka piramidka nie do pomylenia z czymś innym, to szczyt Śnieżki, szacunkowo zaledwie jej 30-40 m wierzchołka. Dla pewności robię kilkanaście zdjęć na dłuższym czasie naświetlnia, Śnieżka stoi jak stała w miejscu, a ponad nią przewalają się pojedyncze chmury. By być absolutnie pewnym odpalam na telefonie kamerę internetową ze Złotoryi skierowaną na Karkonosze. To ten sam azymut, Złotoryja leży niemal na linii obserwacji. Kamera potwierdza moją obserwację, zarówno ona jak i ja uwieczniamy te same chmury ponad Śnieżką.
- Symulacja www.udeuschle.de
- Symulacja www.heywhatsthat.com
- Mapy programu Google Eartch i Google Maps
- Mapy www.openstreetmap.org
- Mapy www.geoportal.gov.pl
- Szpital im. A. Wolańczyka w Złotoryi https://szpitalzlotoryja.pl/revo/
Pięknie
OdpowiedzUsuń